Zazdroszczę rybom w oceanie,
nie straszny dla nich bezmiar wody,
pluskają sobie wesolutko,
szukając nowej wciąż przygody.
Mnie woda głębsza niż do kostek,
od dziecka z lękiem się kojarzy,
stąd lubię morze z perspektywy,
piaszczystej i szerokiej plaży.
Zazdroszczę ptakom lotu w chmurach,
nieważkość przyznam, że mnie złości,
nawet ich młode są tak zdolne,
nic się nie boją wysokości.
Ja stoję z drżeniem na balkonie,
pode mną piętro, lub półtora,
nie mogę nawet w dół popatrzeć,
kręci się w głowie, jestem chora.
Jaki więc morał mam na koniec,
muszę mieć ziemię pod stopami,
a jeśli na niej kwitną kwiaty,
trawa mięciutka jak aksamit.
To tylko spocząć na kocyku,
najlepiej jeśli w szkocką kratkę,
wyjąć specjały ulubione,
kanapki, ciasto i herbatkę.
Posuń się miły, połóż głowę,
ja ci posłużę za poduszkę,
i opowiadaj coś ciekawie,
aż się zamienię w twoją wróżkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz