wtorek, 12 października 2010

Zazdroszczę rybom w oceanie,

nie straszny dla nich bezmiar wody,

pluskają sobie wesolutko,

szukając nowej wciąż przygody.

Mnie woda głębsza niż do kostek,

od dziecka z lękiem się kojarzy,

stąd lubię morze z perspektywy,

piaszczystej i szerokiej plaży.

Zazdroszczę ptakom lotu w chmurach,

nieważkość przyznam, że mnie złości,

nawet ich młode są tak zdolne,

nic się nie boją wysokości.

Ja stoję z drżeniem na balkonie,

pode mną piętro, lub półtora,

nie mogę nawet w dół popatrzeć,

kręci się w głowie, jestem chora.

Jaki więc morał mam na koniec,

muszę mieć ziemię pod stopami,

a jeśli na niej kwitną kwiaty,

trawa mięciutka jak aksamit.

To tylko spocząć na kocyku,

najlepiej jeśli w szkocką kratkę,

wyjąć specjały ulubione,

kanapki, ciasto i herbatkę.

Posuń się miły, połóż głowę,

ja ci posłużę za poduszkę,

i opowiadaj coś ciekawie,

aż się zamienię w twoją wróżkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz